Dziś mija 17. rocznica śmierci Jana Pawła II
W ciepły wiosenny wieczór – pokorny skromny, sam
Strudzony Pielgrzym Świata u Nieba stanął bram.
A tam Mu już Piotr Święty ciężkie wrota odmyka.
A tam Go uśmiechnięty Pan Bóg na progu wita.
A z ziemi bicie dzwonów głosi mu pożegnanie.
Że aż u bram niebieskich słychać ich wołanie.
Uśmiecha się Piotr – Słyszysz Panie jak Mu grają?
Nie chcą Go przecie oddać, bardzo Go kochają.
Dałeś Go im na chwilę, na kawałek drogi.
A dla nich już bez Niego świat zimny i wrogi.
Wyciągnął Pan Bóg rękę – Chodź, spocznij po drodze
Boś się tam napracował i nacierpiał srodze.
Wiele po Twej wędrówce dobra pozostało
Dałeś ludziom miłości i ciepła niemało.
Wyprostuj znów ramiona, piersiom daj wytchnienie.
Niechaj Cię już opuści słabość i cierpienie.
Pielgrzym się wyprostował, popatrzył zdumiony.
Poczuł się znowu silny, jakby odmłodzony,
-Skoro mnie Panie Boże wezwałeś do siebie,
-To masz tu pewnie dla mnie pracę pilną w Niebie.
Wszak nie na odpoczynek, nie na próżnowanie
Wezwałeś mnie do siebie Sprawiedliwy Panie.
Nie umiem odpoczywać. Nie umiem próżnować.
Mogę znowu dla Ciebie jak dawniej pracować.
Tylko jeśli pozwolisz, nim zacznę od nowa
Chciałbym ja choć na chwilę zajrzeć do Krakowa,
Pozwól mi Wadowice odwiedzić w milczeniu,
Daj raz na moje Tatry popatrzeć w skupieniu.
Bo dawno tam nie byłem, zajrzeć mi tam trzeba,
Bo tam mój dom pozostał, piękniejszy od Nieba.
I uśmiechnął się Pan Bóg – Idź odwiedź swe strony,
A potem mam dla Ciebie pracę nieskończoną
Duch Twój we świat wyruszy, by głosić po drogach,
Że wszyscy tam należą do jednego Boga.
Aby nie zapomnieli możni tego świata
Tego, czego uczyłeś przez te długie lata.
Będziesz Patronem Prawdy.