Sprawozdanie z sesji formacyjnej dla nauczycieli wychowawców i rodziców „Pokłosie rewolty ’68 w wychowaniu” 18 maj 2019 r.
Ksiądz prałat Edward Bogaczewicz, proboszcz Parafii Ducha Świętego i MNP Matki Kościoła w Kędzierzynie-Koźlu już po raz trzeci w roku szkolnym 2018/2019 gościł nauczycieli, wychowawców i rodziców, którzy przyjechali posłuchać jakie są przyczyny zmian, które zadziały się i dzieją obecnie w społeczeństwie polskim i nie tylko polskim. W wielu przypadkach są one szokujące i z niedowierzaniem obserwujemy, że te kłamstwa, bezeceństwa i perwersje jawią się w świetle prawa i zwane są demokracją, wolnością słowa i ekspresji artystycznej, przy aprobacie i aplauzie naszych elit (o dyskusyjnym mandacie społecznym do bycia elitą). W tej atmosferze przyzwolenia na wszystko byle było łatwo i przyjemnie wzrastają nasze dzieci, młodzi Polacy i młode Polki. Jak to się stało, że jesteśmy w tym miejscu, w którym jesteśmy. Analizy dokonał brat Tadeusz Ruciński FSC z Częstochowy, który w sobotę poprowadził tę sesję formacyjną, a w niedzielę głosił kazania w naszym Kościele o kapłanach i kapłaństwie.
Eucharystię, którą zaczyna się każda sesja, odprawił ks. Michał Kowalski, lekcję przeczytała Jolanta Topór, modlitwę wiernych przedstawiła Bogu Anna Penkala, a śpiewom przewodniczyła organistka Marta Otrząsek. Po rejestracji, po kawie z ciastkiem i wzajemnym, bardzo radosnym przywitaniu, że znowu się widzimy, rozpoczął się wykład.
Wykład
Na wstępie wykładowca powiedział, że powinniśmy jeszcze raz uświadomić sobie, że:
– jesteśmy dziećmi swoich rodziców. Dom, który nas ukształtował i wszystko, czego w nim doświadczyliśmy trwa w nas dożywotnio. Analiza tych doświadczeń i tego, co dziedziczę po ojcu, błogosławieństwo, przekleństwo czy obojętność pozwala zrozumieć przyczyny mojego zachowania. Za dobro i błogosławieństwo jestem wdzięczny, z doświadczonego zła i różnorakiego zaprzeczenia mojej osoby zdaję sobie sprawę, ich skutki odkrywam w sobie i staram się je neutralizować. To, co było bolesne mogę umieścić na dnie swej świadomości i nie powielać ich w swoim dorosłym życiu, jednak one mają nieustanny wpływ na mnie. Nie mogę się ich całkowicie pozbyć.
– jesteśmy dziećmi pewnych mechanizmów (autorytetów), które nas kształtowały,
– jesteśmy dziećmi swoich czasów (tzw. „duch czasu” obecny w filozofii Hegla ma przemożne oddziaływanie na poszczególne osoby we wszystkich aspektach jej życia. Sami często mówimy „no takie są czasy”).
Powyższe, zewnętrzne czynniki są jakby falą, która nas unosi do momentu, póki nie zaczniemy zadawać sobie pytań: kim jestem? co dziedziczę? co zachować a co odrzucić?
Jeśli nie nabierzemy dystansu i nie wykonamy tej operacji umysłowej to dalej będziemy dziećmi a raczej dzieciarnią skłonną do bycia uwodzoną, zarządzaną a potem zniewoloną przez osoby świadome siebie i przygotowane do rządzenia światem.
Istotne jest to, że bezwiednie przekazujemy dzieciom to, kim jesteśmy a nie to, kim chcielibyśmy być. Uczymy sobą, swoim postępowaniem, swoim widzeniem świata, swoją wiarą. Jeśli wypowiadane słowa współgrają z tym, co robimy to wtedy słowa nasze mają moc, a jeśli słowa są biegunowo różne od czynów to są puste i nie mają żadnej skuteczności.
Będąc rodzicami, wychowawcami czy nauczycielami powinniśmy zdawać sobie sprawę jaki był „duch czasu”, który nas przenikał i kształtował oraz jakie są tego owoce. Jeśli tego nie uczynimy to treści wchłonięte w naszej młodości, ciągle w nas pracujące, będą przeszkadzać w ukazywaniu właściwego kierunku rozwoju naszym dzieciom czy wychowankom. Uświadomienie sobie zdarzeń z przeszłości (a to jest jedyna dostępna nam broń), „zobaczenie” intencji twórców rewolucji kulturowej, manipulacji i kłamstw, którego adresatami byliśmy my, pozwala zapanować nad wtłaczanymi treściami o świecie, o człowieku i korygować je w sobie oraz w przekazie młodemu pokoleniu. Tym bardziej, że dziś widoczne są owoce tamtej rewolucji, z dekady na dekadę coraz to gorsze. I o tym jest ten wykład.
Kultura lat sześćdziesiątych XX w. naznaczona została rewolucją, która ciągnie się wciąż. Pojęcie „rewolucja” rozumiemy tu jako nagły lub dłużej trwający przewrót, obalenie dotychczasowego porządku społecznego i religijnego po to, by zastąpić go innym. Jak uczy historia żadna rewolucja nie wprowadziła lepszego porządku niż ten, który obaliła. Tezę tę dobrze dokumentuje Marek Chodakiewicz w książce „O prawicy i lewicy”, gdzie opisuje teorię, historię i praktykę lewicy i prawicy, począwszy od rewolucji francuskiej. Autor zauważył, że już w rewolucji protestanckiej M. Lutra (1517), jak też we francuskiej (1789) i bolszewickiej (1917) można wyróżnić następujące elementy: grabież mienia, rozwiązłość i terror. Pozostawiają one po sobie nieład i rozkład. W niektórych przypadkach społeczeństwo próbuje wrócić do porządku sprzed rewolucji, jednak trwa to długo i nie zawsze jest skuteczne (również o innych aspektach tych rewolucji w wykładzie „W matni poprawności. Nowomowa a edukacja i wychowanie” z 21.01.2017 r.)
Rewolucja kulturowa ’68 zwana też młodzieżową kontrkulturą lat 60-tych XX w. streszczona została w musicalu, a potem a filmie „Hair”. Oto młodzi, bogaci, znudzeni i zepsuci przez dobrobyt buntują się przeciw starszemu pokolenie a zwłaszcza swoim rodzicom, od których wszystko mają i tworzą nowy porządek, sprzeczny ze wszystkim w czym wyrośli. Niewątpliwie były tu i racje młodych takie jak: psychiczne zaniedbywanie dzieci przez gromadzących pieniądze rodziców, którzy nie dawali swoim dzieciom poczucia bezpieczeństwa, wystarczającej uwagi, koniecznej troski tylko dawali im pieniądze i to duże pieniądze. Pokolenie rodziców przeżyło kryzys lat trzydziestych i II Wojnę Światową, więc łatwo uległo wizji bogactwa i dostatniego życia. Zdecydowana większość Amerykanów nie dostrzegła kosztów jakie trzeba ponieść, by zdobyć duże pieniądze, czyli trzeba było zrezygnować z wartości, którymi dotychczas żyli: czas dla rodziny, miłość do dzieci, szacunek dla innych ludzi a nawet często trzeba było zrezygnować z zwykłej uczciwości. Tak widziały ich własne dzieci, więc nie trzeba było wielkiego wysiłku inżynierów społecznych, by zbuntować dzieci wobec swych rodziców, a jeszcze doszła do tego wojna w Wietnamie i jej przekaz w amerykańskiej telewizji odpowiednio spreparowany.
Z perspektywy czasu i różnych dokumentów wiadomo jest dziś, że rewolta lat 60-tych nie była spontaniczna, lecz sterowana. Dokładnie ten sam schemat obserwujemy obecnie i u nas: rozbić i skłócić rodziny, a potem „zająć” się młodymi uwodząc ich różnymi sposobami, uzależnić od różnych gadżetów, a potem zniewolić tak, by posłusznie realizowali plan demiurgów „nowego ładu”. Jak do tej pory dobrze się wszystko udaje. Efekty tej taktyki są jaskrawo widoczne, a wielu z nas, z pokolenia rodziców i dziadków na to z przerażeniem patrzymy, ale czujemy się bezsilni, bezwolni i jakby zdrętwiali, bo i nas ten „duch czasu” omiótł.
Wracając do lat sześćdziesiątych zaznaczyć trzeba, że ówcześnie w USA i na Zachodzie Europy na studia szły liczne roczniki powojenne. Tworzyły się grupy hipisowskie „dzieci kwiaty”, rekrutujące się z domów, gdzie było wszystko prócz miłości. Umiejętnie „prowadzeni” przez służby sowieckie, chińskie i niemieckie (NRD) stali się narzędziami politycznymi ówczesnej lewicy bolszewickiej. Przykładem może być czasopismo „Konkret” z 1955 r. finansowane przez służby NRD, na łamach którego przygotowano wybuch studenckiej rewolty’68. W tej dziedzinie duże usługi oddała Bettina Roehl pisząc na łamach tej gazety, a także wydając książkę „Zabawa w komunizm”. Propaganda oparta na kłamstwie zwiodła wielu. Podobnie jak wychwalanie rewolucji październikowej na Zachodzie Europy w latach 20-tych XX wieku czy ukrywanie głodu na Ukrainie w latach 30-tych XX w. (zob. teksty w „The New York Times” Waltera Duranty).
Zmanipulowani wtedy studenci gremialnie chwalili i popierali chińską rewolucją kulturową (1966) Mao Zedonga, wymachując na wiecach czerwonymi książeczkami Mao. Młodzi Amerykanie i Europejczycy nie mieli żadnej wiedzy, co naprawdę dzieje się w Chinach np.: („sesje walki” podczas których uczniowie i studenci torturowali swych profesorów, niszczenie świątyń i zabijanie mnichów, niszczenie zabytków, „czerwona gwardia” (tzw. hunwejbini) złożona z dzieci tak zdeprawowanych, że w 1968 r. trzeba było ją rozwiązać, bo wymknęła się spod kontroli. Owocem tej rewolucji było wprowadzenie ideologii maoizmu, niszczenie kultury, porządku społecznego, degradacja wszystkiego, miliony zabitych, miliony zdeprawowanych). O tym młodzież nie miała pojęcia. Była tak prowadzona (uwodzona) przez twórców „nowego porządku”, którzy posługiwali się przede wszystkim mediami, a także agitatorami, że właśnie sama młodzież podburzana i zachęcana do działania zaczynała przejmować uczelnie wyższe i zaprowadzać swoje/nowe zasady np. seks bez zobowiązań i więzi, narkotyki i rock and roll inspirowany muzyką jazzową. Maksymą stała się zasada „zabrania się zabraniać”. Ówcześni profesorowie wycofali się i skapitulowali, bo byli zszokowani postawą, zachowaniem, żądaniami swoich studentów. Natomiast duży procent współczesnych profesorów osobiście popiera idee lewicowo-liberalne, brata się ze studentami akceptując ich niedojrzałe jeszcze widzenie świata i siebie w tym świecie. Tracąc właściwą relację „uczeń – mistrz” wprowadza się młodych w błąd i tak realizuje się założenia bezkrwawej rewolucji kulturowej na poziomie akademickim. Obecnie również i u nas, w Polsce zjawisko przebiega podobnie. Nastał czas, w którym to młodzi mają „wychowywać” młodych (tzw. kultura prefiguratywna wg M. Mead opisana w książce „Kultura i tożsamość”).
Seks bez zobowiązań i więzi to nic nowego w latach 60-tych. Już Aleksandra Kołłątaj (1873-1952) bolszewicka komisarz ludowa i przyboczna W.I. Lenina uznała w latach 20-tych XX w., że seks jest narzędziem kontroli społeczeństwa i pomoże osiągnąć cel przez „libido dominandi”, a ponadto pozwoli kobietom „chronić swoją osobowość w męskim społeczeństwie” – cokolwiek to znaczy. W praktyce „ochrona” ta polegała na zatrudnianiu kobiet w rzeźniach, na polach, na ciężkich stanowiskach w fabrykach i innych tego typu miejscach, nie po to by zrównać ich z mężczyznami tylko po to, by odrzeć je z subtelności delikatności powabu, a nade wszystko z miłości macierzyńskiej. Towarzyszka Aleksandra przewidywała zanik rodziny, powszechnie dostępną aborcję a urodzone dzieci do sierocińców pod „opiekę” państwa. Zalecana przez tę pierwszą polityczkę i feministkę „wolna miłość”, zawieranie erotycznych przyjaźni (orgie seksualne) oraz praktykowanie ćwiczeń „gry miłosne” doprowadziło do masowej prostytucji, zalegalizowania związków homoseksualnych, rozprężenia i kompletnego upadku moralnego. Towarzysze i towarzyszki nie byli zainteresowani budową komunizmu w Rosji. Wprowadzany system zaczynał wymykać się spod kontroli, więc Lenin wprowadził pewne ograniczenia, a Stalin w ogóle zmienił politykę społeczną. Chciał ruszyć na Zachód, więc potrzebował bitnej armii, a tu nie miał kto jej tworzyć. Komisarz ludowa Aleksandra i jej polityka społeczna została zmarginalizowana a ona sama odsunięta od władzy.
Rewolta ’68 miała swoich ideologów-deprawatorów w osobie Wilhelma Reicha autora „Rewolucji seksualnej”. Reich był dla wielu guru, a jednocześnie zwykłym zboczeńcem wyrzuconym z Towarzystwa Psychoanalizy za uprawianie seksu z pacjentkami, wyrzucony z Niemieckiej Partii Komunistycznej za „badania nad seksualnością młodzieży”, propagował edukację seksualną i prawo do aborcji. Kolejna osoba to Alfred Kinsey orędownik i piewca homoseksualizmu – badał homoseksualistów rozciągając na całą populację amerykanów wyniki wycinkowych badań – ewidentnie fałszując diagnozę, na którą tak chętnie przywoływano się w ówczesnych mediach (współcześnie też jest autorytetem) .
Praktyczna realizacja zasady „seks bez zobowiązań i więzi” była możliwa dzięki pigułce antykoncepcyjnej. Był to najlepszy „podarek” dla rozszalałej młodzieży. Ponadto mocno uderzyła ona w Boga dawcę życia. Stał się niepotrzebny, bo to teraz człowiek będzie decydował o przekazaniu życia lub jego zniszczeniu. Zwłaszcza, że działająca od 1916 r. Planned Parenthood Federation of America, organizacja zajmująca się prawami i zdrowiem reprodukcyjnym, oferowała aborcję bez zbędnych ceregieli. I tak jest do dziś.
W dziedzinie posługiwania się seksualnością człowieka, dla osiągnięcia celów politycznych, doskonale widać ciągłość rewolucji bolszewickiej, poprzez rewoltę ’68 z dzisiejszymi postulatami nowej lewicy liberalnej. Inżynierowie społeczni zaangażowani w tworzenie „nowego wspaniałego świata” posługują się deprawacją dzieci już w przedszkolu, zwalczają rodziny, przyznają szerokie prawa dla LGBT+, pornografii i perwersji (zob. Gail Dines, Pornoland. Jak skradziono naszą seksualność), a wszystko w świetle prawa i wolności obywatelskich. To są wystarczające dowody uzasadniające tę ciągłość.
Narkotyki. Wprowadzana do szerszego obiegu substancja zwana LSD jest środkiem halucynogennym, wprawiająca człowieka w odmienne stany świadomości i wprowadzająca w „wyższe stany duchowości”. Dostrzeżono bowiem, że człowiek żyjący w świecie materialnym, choćby nie wiadomo jak mocno był z nim związany potrzebuje pierwiastka duchowego … i go szuka. Dlatego zareklamowano świeżo wynalezione LSD, jakoby to ono miało pomóc dojść do zbawienia, nie Kościół ze swymi przykazaniami.
Rock and roll ekstatyczny taniec oddający stosunek seksualny i pobudzający libido człowieka, który słuchając go może ulec transowi, jako że rytm tego tańca odpowiada rytmowi serc kopulującej pary. O czym przeciętnie się nie wie i nie rozumie skąd biorą się w człowieku takie dziwne odczucia. Muzycznym wynalazkiem tamtych czasów jest też psychodeliczny styl muzyki. Psyche (dusza) delos (ujawniać). Rock psychodeliczny powstaje wtedy, gdy kompozytor zażył substancji psychoaktywnych, wprawił się w odmienny stan świadomości, przeżywał mistyczne doznania duchowe, halucynacje, miał wzmożoną wrażliwość na bodźce i w takim stanie tworzył muzykę. Wielu słuchających takiej muzyki również było pod wpływem narkotyków. Hippisowską konstatację zawierały utwory Jimmyego Hendrixa, zespołu „The Doors”, zespołu „The Beatles”, zespołu „The Rolling Stones”. Muzyka zasłaniała tragizm tej rewolucji i uwodziła młodych słuchaczy. Piękne melodie piosenek zapadały w pamięć wraz z kontestującymi rzeczywistość tekstami np.: „Satisfaction” (oczywiście erotyczną) Micka Jaggera, Marianne Faithfull śpiewała piosenki o mrocznych i niebezpiecznych tekstach, a Mick tak sterował widowiskiem, że halę opanowywała histeria, co widzimy w relacjach filmowych. Podobnie utwór „Imagine” (świat bez nieba, bez piekła, bez wojen, bez nauczycieli) Johna Lennona. W tym samym nurcie pozostaje rock opera z 1969/70 „Jesus Christ Superstar” o ostatnim tygodniu życia Jezusa na ziemi, napisana przez T. Rice’a a skomponowana przez A.K. Webbera. Niby religijna a pokazuje bunt syna Jezusa przeciw Ojcu i jego wyrokom. Jezus jest zmuszony do męki tak jak Judasz do zdrady, a Maria Magdalena jest kochanką Jezusa itd.
Na scenę wszedł też inny idol „bohater” Ernesto Che Guevara latynoamerykański rewolucjonista i komunista. Był masowym mordercą niewinnych ludzi i robił to z pełną świadomością mówiąc „dzieło rewolucji wymaga przelania wiele niewinnej krwi” lub „nie trzeba mi dowodu by rozstrzelać człowieka, potrzebuję dowodu, że koniecznym jest go rozstrzelać” (podobnie jak Feliks Dzierżyński zwany „Krwawym”, który też otwarcie mówił o swych zbrodniach). Do dziś „Che” jest na koszulkach, czapeczkach i innych przedmiotach przeznaczonych dla współczesnych młodych, którzy nie wiele i nim wiedzą, bo dostępne im źródła wiedzy dyskretnie milczą o mrocznej stronie „bohatera”, a eksponują prawdziwe lub domniemane pozytywy. Zastanawiać by się można, jak to możliwe, że mordercy byli i są stawiani za wzór komukolwiek, a w szczególności młodym. Jak widać jest to możliwe.
W Polsce, z powodu żelaznej kurtyny, sedno tej zachodniej rewolucji zostało zatrzymane (i teraz konieczne jest to nadrobić, co się właśnie odbywa). Pozostała moda, muzyka i koncerty.
Młodzieżowa rebelia ’68 od początku miała swych „patronów” nie tylko w służbach wywiadowczych, ale też w rodzinach miliarderów np.: Rockefellerów, Rothschildów, Bush Family, Clinton Family itp. Choć obecnie zmieniają się jej cechy zewnętrzne, to istota jest ta sama i ma doprowadzić do powstania „nowego ładu” w Erze Wodnika. Marilyn Ferguson w „Konspiracji Wodnika” streszcza duchowość rewolty ’68, a jest nią New Age (demoniczne uwiedzenie człowieka, któremu ofiarowuje się boskość – coś jak w raju). Więcej na ten temat w wykładzie „Koncepcje New Age we współczesnym wychowaniu i ich wpływ na życie codzienne” z 01.10.2016 r..
W roku 1966 Anton Szandor LaVey zakłada kościół szatana, w którym był najwyższym kapłanem, a w 1968 pisze „Biblię szatana”. A.W. Rudi Dutschke (1940–1979) rzecznik lewicowego ruchu studentów niemieckich jest autorem koncepcji „Długi marsz”. Począwszy od 1967 r. wprowadza on swoich działaczy do różnych instytucji: telewizji, szkół, przedszkoli, Kościołów, by przejąć władzę. Nie zniszczył niczego, ale przekształcił przez swoich ludzi tak, że zanikł pierwotny charakter danej instytucji, a zaczął funkcjonować nowy, zgodny z duchem roku ’68. Obserwujemy to dziś bardzo wyraźnie np.: zachodnie szkoły chrześcijańskie powoli rezygnują ze swej „chrześcijańskości”, instytucje i partie prawicowe często są takie tylko z nazwy. Tak przeprowadzona zmiana wnętrza instytucji (działalności, poglądów, sympatii politycznych) bez zmiany fasady, jest realizacją planu Antonia Gramsciego z lat 20-tych XX wieku.
Niestety, ofiarą takich przekształceń padły również instytucje Kościoła Katolickiego. Świadczą o tym niektóre ustalenia Soboru Watykańskiego II (1962– 1965) a zwłaszcza ich późniejsza interpretacja i praktyka. Z perspektywy 50 lat widać wyraźnie, że przyjęto:
– fałszywą koncepcję Kościoła (już nie jeden, ale jeden z wielu)
– pewnik, że jakoby Kościół potrzebował nieustannej reformy, więc wprowadzono zmiany w formacji kleryków i dyscyplinie sakramentów (zaznaczyć trzeba, że to w marksizmie wszystko musi być postępowe),
– zwodniczy pogląd, że inne religie są też środkiem do zbawienia,
– błędne założenie, że kolegialność biskupów jest wyższa od władzy papieża,
– kwestionowane przekazywania wiary poprzez wprowadzenie wolności religii (człowiek nie może być przymuszony np.: poprzez chrześcijańskie wychowanie dzieci, do przyjęcia prawdy, moralności, sumienia i kultu)
– fałszywy ekumenizm (dowartościowanie innych religii (początkowo tylko chrześcijańskich (protestantyzm, prawosławie), wspólne obrzędy to zahamowanie dzieła misyjnego Kościoła).
Gdyby Sobór Watykański II był inaczej przeprowadzony to duch rewolty ’68 nie miałby tej siły i nie byłby tak skuteczny, bo tamą dla zła byłaby ortodoksja i spowiednicy.
Wydaje się, że właśnie przed tym przestrzegała Maryja w Trzeciej Tajemnicy Fatimskiej (którą Maryja kazała odczytać po 1960 r.!) mówiąc, że jeśli ludzie nie będą się modlić, to Rosja rozszerzy swe błędy (antydekalog) na cały świat, a i Kościół miał ucierpieć…
Zatem, to nie przypadek, że wszystko się sprzęgło w tym samym czasie.
Zaznaczyć należy, że Paweł VI widząc, co się dzieje napisał w 1968 encyklikę „Humane vite”, która jest antytezą rewolucyjnego ducha ’68 i jest jej krytyką, ale nie poskutkował, było za późno. Niemcy i Kanada nie przyjęły tej encykliki (jeśli kolegialność biskupów ważniejsza od decyzji papieża na to mogło tak się stać). Wewnątrzkościelna opozycja (hierarchowie oddani sprawie volty ’68) to początek gorszącego procesu, którego konsekwencją jest obecna sytuacja w Kościele.
Jan Paweł II, który zawsze podkreślał, że jest synem Soboru Watykańskiego II, widział wśród dobrych jego owoców (np.: język ojczysty w liturgii, zaangażowanie świeckich i ich rola w misji Kościoła, godność małżeństwa i świętość rodziny chrześcijańskiej) są również i złe, dające przystęp diabłu. Wyraził do w kazaniu w 1993 r. w rzymskim kościele św. Ignacego Loyoli i odniósł to do sytuacji ogólnej nie wymieniając Kościoła: „Antychryst jest wśród nas. Początek nowego roku otwiera horyzonty, które choć niepozbawione przebłysku światła, są mroczne i groźne. Nie możemy przymykać oczu i musimy nazwać po imieniu Złego. Nie możemy przeoczyć faktu, że wraz z kulturą miłości i życia rozpowszechniła się cywilizacja śmierci, będąca bezpośrednim dziełem szatana w zbliżającej się Apokalipsie”.
Rewolta’68 niczego nie zmieniła na lepsze ani nie stworzyła niczego pozytywnego natomiast jej fatalne skutki ciągną się do dziś a są to:
– zdeformowanie moralność (rozwiązłość seksualna i związane z nią dewiacje, rozwój pornografii, rozpad rodzin, narkomania, wojujący feminizm, aborcje na życzenie) itp.
– doprowadzenie do upadłości szkolnictwa i nauczania (szkodliwe reformy zaniżające poziom intelektualny kolejnych pokoleń, antypedagogika i wychowanie bezstresowe), opanowanie przez lewicę i liberałów szkolnictwa wyższego,
– promowanie śmieciowej quasi-kultury we wszystkich dziedzinach, rozpowszechnianej przez przemysł rozrywkowy,
– narzucenie politycznej poprawności i tolerancji dla wszystkiego i wszystkich oprócz chrześcijaństwa i prawicy,
– niszczenie wręcz i rugowanie chrześcijaństwa z publicznej sfery życia społecznego,
– przejęcie partii politycznych, niezależnie od ich nazw i specyfiki (lewacy albo ich skryci zwolennicy są wszędzie jak trzeba to działają jawnie, a jak jest to niewygodne to po kryjomu, ale swoje zadanie wykonują, rozsadzając instytucje od wewnątrz np.: Kościół katolicki),
– przejęcie rządów, mediów, banków, sądów, tworzenie korporacji i koncernów dyktujących pozostałym podmiotom gospodarczym swoje warunki, zadłużanie państw i trwonienie pieniędzy,
– pozbawienie mieszkańców zachodniej Europy tożsamości i wolności wbrew temu, co jest eksponowane na sztandarach. Tak naprawdę ludzie boją się powiedzieć, co myślą, bo mogą być oskarżeni o rasizm, faszyzm, nietolerancję, a następnie na mocy prawa skazani, można im odebrać dzieci i dać na wychowanie muzułmanom lub homoseksualistom, nie wolno przeciwstawiać się urzędnikom państwowym, korporacjom, konsumpcjonizmowi, nie wolno krytykować islamu i LGBT, nie wolno obnosić ci się ze swoją religią, nie wolno ci być dumnym ze swojego kraju. Teraz to wszystko wymusza się na krajach Europy Środkowej, w tym na Polsce,
– zorganizowanie islamskiej inwazji na Europę, a w konsekwencji zaciągnięcie odpowiedzialności za problemy z nielegalnymi imigrantami, za terroryzm lewacki i islamski, oraz tęczowy terror homoseksualizmu, za wzrost przestępczości przez łagodzenie kar,
– dążenie do likwidacji państw narodowych z ich specyfiką i historią, a wprowadzenie Rady Światowej, która składałaby się z burmistrzów wielkich miast. Potwierdzają to byli i obecni włodarze Gdańska, którzy mają problem z wywieszeniem flagi polskiej, a zamiast niej jest promowany herb wolnego miasta Gdańsk, mają problem z podporządkowaniem się władzy państwowej (rządowi, sejmowi, Prezydentowi). Podobnie jest w Warszawie, Wrocławiu, Poznaniu, Krakowie np.: wprowadzaniem ideologii gender do przedszkoli i szkół mimo sprzeciwu Ministerstwa Edukacji Narodowej oraz większości rodziców.
Tak wygląda dziś „nowy wspaniały świat” zaserwowany nam przez „wybitne” jednostki pokolenia’68 i przez ich następców oraz ideowych spadkobierców. Jak będzie wyglądał ten świat w następnych dekadach, jeśli dalej będzie się tak „dynamicznie” rozwijał?
Wszyscy dorośli dziś ludzie przeżyli początki tej rewolty i mieli okazję odczuwać na własnej skórze jej uwodzący czar. Wielu dorosłych dziś ludzi nie widzi nic złego w tamtych latach (latach ich młodości) i nie zdaje sobie sprawy z jadu opakowanego postępem, nowoczesnością i wsączanego delikatnie, bezboleśnie i skutecznie. Jeśli dziś dziwimy się postawie i poglądom na świat młodych, to musimy mieć świadomość skąd to się w nich wzięło. Założenia rewolty ‘68 przedstawione powyżej, nie zniknęły, pracują nadal przyjmując nieco inne odcienie – jak wyżej wspomniano. Można je łatwo odnaleźć w dyrektywach dla planów wychowawczych i edukacyjnych współczesnej szkoły w ostatnich dekadach. Również w Polsce.
Pokłosie przemian lat 60-tych plus nowe „osiągnięcia”, wtedy jeszcze nie obecne, owocują w następujących obszarach oddziaływań pedagogicznych:
– konstrukcja podręczników na wszystkich poziomach kształcenia (szerzej o tym informuje wykład „Wizja świata i człowieka w szkolnych podręcznikach. Braki deformacje, przemilczenia - 27 wrzesień 2014)
– seksualizacja dzieci przez przyjęcie do realizacji standardów WHO (więcej o tym podaje wykład „Seksualizacja czy wychowanie. Gender a edukacja i wychowanie” 22 kwietnia 2017 r.) Stosowny dokument został podpisany przez poprzedni rząd polski. Obecny rząd zjednoczonej prawicy musi go realizować, choć jak do tej pory głośno się o tym nie mówi.
– antypedagogika (dziecko wie lepiej, może samo o sobie decydować, ma zaufać samemu sobie, ma prawo do wolności seksualnej, nie ma krzywdzić drugiego dziecka (krzywda jest wtedy, gdy ono samo uzna, że dane działanie jest krzywdą, a jeśli uzna, że jego działanie nie jest krzywdą dla innych to nie ponosi konsekwencji), dziecko nie może być strofowane, karcone, zmuszane do czegokolwiek, rozmowa o szkole może być represywna, więc należy jej unikać. I tym podobne bzdury, zwłaszcza, że psychologia rozwojowa mówi o autentycznych potrzebach dziecka, które stoją w opozycji do wyżej wymienionych.
Antypedagogika nie służy dzieciom, nie służy ich rodzicom nie służy społeczności, w której mają zająć miejsce jako ludzie dorośli. Tak wychowane pokolenie pozostaje zwykłą „dzieciarnią”, którą trzeba zarządzać, mówić jej co dobre, a co złe, karać za niesforność, narzucać rodzaj pracy jaką ma wykonać a nade wszystko trzymać w karności. To czego nie zrobili rodzice i nauczyciele w procesie wychowania, to będą robić „oświecone elity” i to tak, by „ciemne doły” się nie zorientowały. Taki jest plan.
– nie bez znaczenia jest też wpajanie młodym ludziom postaw narcystycznych i hedonistycznych przez odpowiedni dobór lektur, podawanie za przykład ludzi sukcesu, którzy właśnie taki styl życia prowadzili oraz zachwalanie samowystarczalności we wszystkim. Jest to interesująca propozycja na życie dla młodych ludzi. Jednak z czasem okazuje się destrukcyjna, czyni bowiem ludzi już dojrzałych niezdolnymi do życia rodzinnego i społecznego, co ich unieszczęśliwia, a nie potrafią tego zmienić.
Warsztaty
Popołudniu zasygnalizowano tematykę, wokół której można we własnym zakresie poprowadzić dyskusję i uczynić refleksję nad tym, co usłyszeliśmy o naszych czasach i o nas samych. Przecież cały czas jesteśmy przedmiotem oddziaływań wrogich nam sił, strojących się w piórka nowoczesności, postępu, usypiających naszą czujność nowomową i kłamstwami. Stąd dobrze byłoby zastanowić się nad:
- W jaki sposób rozpoznawać spuściznę antykulturowej rewolucji ’68 w sobie samym i w rówieśnikach?
- W jaki sposób zapobiegać apostazji młodzieży z tracącego tożsamość i spójność Kościoła?
- Co eliminować z tak zwanego nowoczesnego permisywnego, tolerancyjnego i genderowego wychowania i czym zastąpić wyeliminowane treści?
Polecana literatura do powyższych rozważań:
* Historia antykultury –Krzysztof Karoń
* Roztrzaskane lustro – Wojciech Roszkowski
* Długi marsz – Roger Kimball
* Jak zmieniła się Ameryka w wyniku rewolucji kulturowej lat 60-tych XX w. – Roger Kimball
* O kulturze i rewolucji – Bronisław Wildstein
* 30 lat później – Aldous Huxley
* Libido dominandi – Michael Jones
* Marksizm kulturowy – Dariusz Rozwadowski
* Globalne rewolucja seksualna – Gabriele Kuby
* Dylematy antywychowania – „Cywilizacja” nr 62
* Pułapka gender – Marzena Nykiel
* Dziedzictwo rewolucji’68 – Fronda nr 47
*Unser Kampf’68 – Gotz Aly
* Niewidzialna wojna – Wincenty Łaszewski
zdjęcia: Anna Nycz