,,Idźmy tulmy się jak dziadki”- wspomnienie pielgrzymkowe
No i poszliśmy. A właściwie to pojechaliśmy,bo pieszo to zbyt daleko a i pewnie nie dalibyśmy rady.Majowa pielgrzymka parafialna, która odbyła się dwudziestego dziewiątego maja przybliżyła nam pielgrzymom trzy wielkie Sanktuaria Maryjne: Sanktuarium Matki Boskiej Gidelskiej Uzdrowienie Chorych,Sanktuarium Matki Boskiej Częstochowskiej Królowej Polski i Sanktuarium Matki Boskiej Leśniowskiej Patronki Rodzin. O ile wszyscy znają Sanktuarium Jasnogórskie,tak dwa pozostałe,wielu z nas nawiedziło po raz pierwszy.W Gidlach w pierwszej ławce Bazyliki czekał na nas ojciec Józef Kostecki - dominikanin, staruszek ale jakże jeszcze żywotny-w tym roku obchodzi 60 lat kapłaństwa a wiele z tych lat spędził w naszej Opolskiej Diecezji. W Prudniku był przeorem klasztoru i proboszczem dzisiejszej parafii Św. Michała Archanioła.A w Łące Prudnickiej jako młody kapłan na przełomie lat piędziesiątych i sześćdziesiątych budował kościół pod wezwaniem Matki Boskiej Częstochowskiej.Były to trudne lata dla kościoła w Polsce jak nam opowiadał przeplatając swoje dzieje z historią Sanktuarium.
A historia tego miejsca to 503 lata i mógłby dużo jeszcze nam opowiadać ale czas przeznaczony na pobyt w Gidlach naglił.Mimo tego opowiedział nam jak to wszystko się tu zaczęło. A zaczęło się wtedy gdy miejscowy rolnik Jan Czeczek orał wołami swoje pole właśnie w tym miejscu gdzie dziś stoi Bazylika i wyorał 9-cio centymetrową kamienną figurkę.Nieświadomy cudownego znaleziska schował go w domu do drewnianej skrzyni i mocno przykrył odzieżą aby nie można ją łatwo znaleźć.Trzeba było nieszczęścia, aby on i jego rodzina utracili wzrok.Wtedy to pobożna kobieta,która pomagała nieszczęśliwym zainteresowała się cudowną wonią i światłością bijącą ze skrzyni.Opowiedziała miejscowemu proboszczowi i odtąd rozpoczął się czs publicznej czci oddawanej Maryi w tym wizerunku.Posążek obmyto z prochu ziemi i przeniesiono do kościoła parafialnego.Wodą która pozostała po umyciu,Czeczkowie przetarli swe oczy i natychmiast odzyskali wzrok. Na pamiątką tego wydarzenia zachował się do dziś zwyczaj ,,kąpiółki”,to znaczy ceremonialnego obmywania figurki w winie.Ceremonia ta ma miejsce w kazdą pierwszą niedzielą maja.W pełnym ufności i pobożnym przeświadczeniu pątnicy używają wina z tej ,,kompiółki” na znak swojej wiary w moc Tej którą nazywają Uzdrowieniem Chorych.Wielu z pielgrzymów nabyło tu symboliczne winko aby doświdczyć jego mocy uzdrowienia.
Dzisiaj cudowna mała figurka znajduje się w ołtarzu kaplicy Matki Bożej w której to ks Michał odprawił za nas pielgrzymów Mszę Świętą wspominając intencje, które my pielgrzymi przynieśliśmy ze sobą.Na ścianach tej kaplicy zawiszone są liczne świadectwa uzdrowienia chorych, które na przestrzeni czasu miały tu miejce. Uzdrowienia te dzieją się również współcześnie a o niektórych z nich opowiedział nam ojciec Józef Kostecki.Koronacja cudownej figurki miała miejsce 19 sierpnia 1923 r.i do dziś na pamiątkę tego wydarzenia obchodzony jest odpust ku czci Świętego Jacka Odrowąż a urodzonego w dobrze znanym nam Kamieniu Śląskim.Razem z nami historii tego miejca wysłuchała grupka dzieci pierwszokomunijnych razem ze swoim duszpasterzem i rodzicami a których obecność zbiegła się z naszą pielgrzymką.Kupujemy pamiątki, nawiedzamy cudowne miejsca Bazyliki i wracamy do Częstochowy. Sanktuarium Matki Boskiej Częstochowskiej Królowej Polski wszyscy znamy, tu każdy mógł zajrzeć gdzie chciał. Wszyscy byli w kaplicy Cudownego Obrazu bo jakże inaczej,być tu i nie pokłonić się Matce Bożej,niektórzy byli w Muzeum 600 lecia Jasnej Góry,inni w Arsenale,jeszcze inni obejrzeli drogę krzyżową Jerzego Dudy Gracza, podarowaną Paulinom krótko przed jego przedwczesną śmiercią.
Niektórzy w Kaplicy Wiecznej adoracji. Inni na kolanach obeszli ołtarz Kaplicy Cudowego obrazu.Czas szybko upłyną i trzeba było ruszać dalej, do ostatniego sanktuarium na naszym pielgrzymkowym szlaku.
Sanktuarium Matki Bożej Leśniowskie Patronki Rodzin,położone jest w malowniczym zakątku Jury Krakowsko-Częstochowskiej w odległości zaledwie 35 km.od Częstochowy na przedmieściach niewielkiej miescowości Żarki, gdzie od 300 lat stróżami tego miejsca są paulini. Tu od 1937 roku mieści się nowicjat Zakonu Paulinów,tu decydują się losy przyszłych zakonników.Tu też mieliśmy okazję posłuchać historii tego miejsca opowiedzianą przez jednego z nich. Młody,ale jakże dobrze zorientowany i jakże bardzo ciekawie opowiadający nam to wszystko co tu się do tej pory wydarzyło.To od niego dowiedzieliśmy się,że w 1382 roku Książę Władysław Opolczyk pozostawił tu figurę Matki Bożej.Figura to w przeciwieństwie do tej malutkiej 9-cio centymetrowej z Gidel, ma 70 cm bez korony a wyrzeźbiona została z drzewa lipowego i znajduje się w ołtażu głównym świątyni.Koronacja figury miała miejsce w 1967r. a aktu koronacji dokanał ks.Kardynał Stefan Wyszyński Prymas Polski, wraz z ks. Kardynałem Karolem Wojtyłą- dziś Świętym Janem Pawłem II. Nałożona wtedy korona została jednak w 2010r. skradziona a obecna korona nałożona została w 2011r.Aktu rekoronacji dokanał ks. Arcybiskup Stanisław Nowak Metropolita Częstochowski a poświęcił Ojciec Święty Benedykt XVI podczas Audiencj Generalnej w Watykanie.Na przestrzeni dziejów ale i współcześnie w Sanktuarium miały i mają miejsce liczne uzdrowienia, dokonywały się cuda,o których opowiedział mam młody nowicjusz.
Dziś w tym uroczo położonym Sanktuarium,otoczonym zadbanym i gustownie urządzonym parkiem pielgrzymi mogą modlić się na parkowych dróżkach różańcowych, lub drodze krzyżowej ale też odpocząć i podziwiać przyrodę.Mogę również zasiąść przy ognisku i posilić się osobiście zgrilowaną kiełbaską.Czas naszej Maryjnej pielgrzymki dobiega końca,wsiadamy do autokaru i ruszamy do domu.Słowa podziękowania kierujemy do ks.Michała,który wspierał duchowo pielgrzymów i modlił się za nas w odprawionej mszy św w Sanktuarium w Gidlach a także podczas jazdy w autokarze.Dziękujemy także panu kierowcy autobusu MZK,który pewnie i bezpiecznie dowiózł nas do zaplanowanych miejsc pielgrzymkowych i przywiózł bezpiecznie do domu.Bogu niech będą dzięki za wspaniale spędzony czas.
zdjęcia: Urszula Bogaczek
Marek Matuszek