Sprawozdanie z sesji formacyjnej dla nauczycieli, wychowawców i rodziców 22 kwietnia 2017 r.
„Seksualizacja czy wychowanie. Gender, a edukacja i wychowanie”
W kalendarzu wydarzeń parafialnych sesję formacyjną dla nauczycieli i rodziców wyznaczono na sobotę poprzedzającą Niedzielę Miłosierdzia. Poprowadził ją br. Tadeusz Ruciński FSC z Częstochowy, korzystając z życzliwości naszego ks. proboszcza Edwarda Bogaczewicza. Temat spotkania okazuje się być nie tylko bardzo aktualny (mimo przemian w polskim życiu publicznym) ale też skłaniający do zajęcia stanowiska wobec faktów dziejących się poza opinią publiczną, nawet poza opinią społeczności nauczycielskiej.
W spotkaniu wzięli udział nauczyciele i rodzice z Reńskiej Wsi, Przewozu, Krośnicy, Głubczyc, Żużeli, Ujazdu, Raciborza, Piotrówki, Walc, Cyprzanowa i Kędzierzyna-Koźla.
Mszę świętą w intencji uczestników sesji, brata Tadeusza i wychowawców naszej parafii odprawił ks. Robert Sadlak. Lekcję przeczytała Anna Nycz, modlitwę wiernych Bogu przedstawiła Gabriela Prochota a śpiewy prowadziła organistka Joanna.
Po rejestracji umożliwiającej otrzymanie zaświadczenia o samokształceniu, po porannej kawie z domowym ciastem, rozpoczął się wykład. Jest on zawsze streszczany i w przeciągu dwóch tygodni umieszczany na parafialnej stronie internetowej. Również można posłuchać kazania Brata, które głosi na niedzielnych Mszach świętych w naszym kościele.
Wykład
Nowy układ władzy Polsce i jej niewątpliwe starania o wszechstronny rozwój państwa i o dobrostan obywateli, nie zwalnia nas z obowiązku „trzymania ręki na pulsie” w tych dziedzinach życia społecznego, w których funkcjonujemy. W naszym wypadku domeną tą jest szkoła i wychowywanie młodego pokolenia Polek i Polaków.
Zelektryzowała nas informacja, że kilka tygodni temu Związek Nauczycielstwa Polskiego w sposób nie jawny podjął decyzję o przystąpieniu do koalicji na rzecz Edukacji Antydyskryminacyjnej, w skład której wchodzą, między innymi: Kampania Przeciw Homofobii, Fundacja Feminoteka, Stowarzyszenie Lambda, Grupa Edukatorów Seksualnych PONTON, Stowarzyszenie Na Rzecz Lesbijek, Gejów, Osób Biseksualnych, Osób Transpłciowych oraz osób Queer (czyli dziwacznych, ekscentrycznych, kuriozalnych). Zaskoczeni mogą być ci nauczyciele i członkowie ZNP, którzy autentycznie przejmują się wychowaniem dzieci i młodzieży i ich ogólnie pojętym dobrem. Znawców polityki ZNP natomiast to nie dziwi, ponieważ już w 2012 r Związek ten podpisał się pod Porozumieniem Na Rzecz Upowszechniania Edukacji Seksualnej Dzieci i Młodzieży w Polskiej Szkole, przyznając, że dostrzega „przepaść cywilizacyjną” między Polską a innymi krajami europejskimi w zakresie standardów nauczania o seksualności i zobowiązał się do opracowania i wprowadzenia obowiązkowego dostępu do wiedzy seksualnej uczniów, w oparciu o standardy wypracowane przez ONZ, WHO i Konwencję o Prawach Dziecka.
Cóż to za „przepaść cywilizacyjna” w Polsce, którą należy niezwłocznie usunąć? Nie wszyscy może się orientują, że są trzy podejścia do przekazywania uczniom wiedzy o seksualności człowieka, o zabezpieczaniu się przed chorobami przenoszonymi drogą płciową i przed niepożądaną ciążą. Są też mierzalne efekty stosowania poszczególnych opcji.
W Polsce obowiązuje od 1998 r. podejście typu A, czyli wychowanie do czystości (abstynencja seksualna). Ciało człowieka rozumie się jako znak osoby, podkreśla się konieczność poznawania własnego „ja”, sensu kobiecości i męskości. Promowane jest integralne ujęcie ludzkiej seksualności, szacunek dla życia, wspiera się wychowawczą rolę rodziny, kształtuje postawy prorodzinne, prozdrowotne i prospołeczne.
Podejście typu B, stosowane więcej niż 20 lat w krajach Europy Zachodniej i ponad 60 lat w Szwecji jest podejściem biologicznym. Edukacja seksualna oparta jest o anatomię i fizjologię układu płciowego, jest szeroka informacja o antykoncepcji, o prawie do aborcji, brak jest zasad moralnych i formacji społecznej i duchowej.
Podejście typu C jest złożeniem obu powyższych z dodatkiem wiedzy o zapobieganiu wykorzystywania seksualnego, kontroli urodzeń, o dostępności antykoncepcji i aborcji.
Efekty kształcenia w poszczególnych opcjach opracowała dr K. Kluz (odsyłam do „Wychowawca” nr 9/2012, s. 20), która porównała edukację seksualną w Polsce, Szwecji, Wielkiej Brytanii i Niemczech. Podobne wyniki podaje EUROSTAD, na przykład: na 1000 nastolatek (15–18 lat) liczba legalnie przerwanych ciąż w Polsce 0,02 (23 ciąże), w Szwecji 19,96 (6199 ciąż), w Wielkiej Brytanii 18,74 (36540 ciąż), liczba zdiagnozowanych przypadków HIV i AIDS na 100.000 mieszkańców w Polsce 3,20; w Szwecji 4,66; w Wielkiej Brytanii 10,63, a wiek inicjacji seksualnej w Polsce (18 lat) jest najpóźniejszy w porównaniu wspomnianymi krajami. Ta ogromna dysproporcja utrzymuje się od szeregu lat. Podsumujmy: w podejściu typu A praktykowanym od 19 lat w Polsce odnotowano najmniej zajść w ciążę u nastolatek, najmniej przerwanych ciąż u nastolatek, najmniejszą zachorowalność na choroby weneryczne, gdzie w nauczaniu o seksualności człowieka mamy na pierwszym miejscu wartości a nie fizjologię. Tak wygląda ta „przepaść cywilizacyjna” Dodać należy, że trudno powyższe badania skonfrontować z badaniami strony wprowadzającej rewolucję kulturową, ponieważ, jeśli w ogóle są rzetelnie prowadzone, to są nie jawne, bo pokazują porażkę oficjalnych celów, dla których została ona wprowadzona. Nie ma się więc za bardzo czym publicznie chwalić. Jednak z punktu widzenia celów ukrytych (zniszczenie człowieka), o których była mowa w wykładach poprzednich, wszystko zmierza „we właściwym kierunku”.
Zmasowany atak na edukację seksualną w Polsce typu A, funkcjonującą jako „Wychowanie do życia w rodzinie” i ogromny nacisk na zamianę jej na typ B, tłumaczyć należy przede wszystkim tym, że jest on zupełnie nie dochodowy i nie realizuje celów ukrytych. Lobby aborcyjne tworzące przemysł aborcyjny jest żywo zainteresowane rozszerzaniem się wczesnej inicjacji seksualnej wśród bardzo młodych ludzi, bo przyniesie to, przede wszystkim, duży zysk. Uruchamiane są potężne środki wspierające organizacje tworzące np. ”Koalicję Edukacji Antydyskryminacyjnej” i oczekuje się od nich skutecznych działań. Przykładem niech będzie Wanda Nowicka, przewodnicząca Federacji Na Rzecz Kobiet i Planowania Rodziny, największej organizacji pro aborcyjnej w Polsce, która pozwała przed sąd Joannę Najfeld, która to w debacie publicznej powiedziała, że poglądy i postawa pani Nowickiej związane są z listą płac światowych organizacji aborcyjnych. Pozew sądowy miał odstraszyć ewentualnych działaczy pro-life od podobnych twierdzeń. Proces ciągnął się miesiącami a gdy okazał się nie do wygrania pani Nowicka go utajniła, więc Joanna Najfeld nie mogła przedstawić dowodów swej prawdomówności publicznie, no i wyrok uniewinniający ją, też nie mógł być publiczny. Wiadomo jednak, że pani Nowicka była na listach płac tychże organizacji, bo dowiodły tego sprawozdania finansowe. Zatem, nie ulega wątpliwości, że aktywistki pracujące nad demoralizowaniem dzieci i młodzieży (bo to są na ogół kobiety) czerpią osobiste korzyści a robią to w imię postępu cywilizacyjnego.
Przyjrzyjmy się teraz tym standardom nauczania o seksualności, opracowanymi przez WHO (Światową Organizację Zdrowia). Zalecenia te tworzą typ B, który ma być wprowadzony do polskiej szkoły.
Treści przytoczone w poniżej tabeli porażają przeciętnie wrażliwego człowieka a tym bardziej rodzica. Dodać należy że tutaj są sformułowane w ogólności, natomiast szczegóły tego kształcenia są nie do zacytowania z powodu swej ciężkiej demoralizacji. Te treści są przeznaczone dla dzieci. Szwedzkie lektury uzupełniające (już funkcjonujące w niektórych miastach w Polsce) „Wielka księga cipek”, i „Wielka księga siusiaków” zarówno w tytule, w treści i jak, i w szacie graficznej są poniżaniem godności każdego człowieka, niezależnie od wieku. Autorzy tych książek, recenzenci, wydawcy i tłumacze oraz ci, którzy zdecydowali o pojawieniu się tych książek w Polsce, są naprawdę seksualnie zdeprawowani i zniewoleni przez ideologię gender albo nastawieni na zysk za wszelką cenę.
Treści te rzeczywiście mocno szokują i dlatego nie są zbyt szeroko dyskutowane (nawet w sejmie poprzedniej kadencji, gdy te książki-podręczniki były cytowane z mównicy sejmowej przez posłów PIS-u, sala była oburzona i nie chciała tego słuchać, zarzucając posłance szerzenie pornografii, i nic nie pomogło, gdy mówiła, że to tylko podręczniki dla małych dzieci).
Przychodzący do szkoły seks edukatorzy wiedzą jakie treści będą przekazywać i że są one przez większość dzieci odbierane jako gwałt na swej niewinności i psychice, dlatego wymagają od dyrektora, by na ich zajęciach nie było ani wychowawcy, ani nauczyciela, a tłumaczą to skrępowaniem dzieci. Dyrektorzy wyrażają zgodę, rodzice nic nie wiedzą (w polskiej szkole mogliby jeszcze zareagować, ale w niemieckiej, francuskiej, angielskiej czy szwedzkiej już nie) i demoralizacja trwa w najlepsze.
Ideolodzy gender i „edukatorzy seksualni” pod pretekstem nauki próbują przekazywać dzieciom własną wizję świata i odpowiedni do niej styl życia, charakterystyczny dla środowisk LGBT. Próbują rozbudzać seksualnie jak najmłodsze dzieci, zachęcają i będą zachęcać nauczycieli, na przeróżnych „antydyskryminacyjnych” szkoleniach i treningach, by rozmawiać z uczniami o homoseksualizmie na wszystkich zajęciach, a aktywistów LGBT przedstawiać jako niedoścignione postaci świata sztuki i twórców europejskiej kultury.
Problem polega na tym, że to nie są ich dzieci tylko nasze i tylko zdecydowany opór rodziców i stanowczy sprzeciw nauczycieli i wychowawców może uchronić szkoły przed tą demoralizacją i powstrzymać grożącą falę destrukcji, prowadzącej do nieodwracalnej utraty tożsamości.
Szokujące jest również i to, że są środowiska wpływowe, które chciałyby tego wszystkiego w Polsce dlatego:
– Proponujemy w tym miejscu wejść na stronę: www.ordoiuris.pl/sites/default/files/inline-files/oswiadczenie_w_sprawie_zajec_wzor.pdf, i pobrać rodzicielskie oświadczenie wychowawcze, by nim dysponować w razie potrzeby. Jest ono bardzo dobrze osadzone w prawie polskim (gender działa poza prawem, korzystając z niewiedzy rodziców i nauczycieli);
– Proponujemy również, jeśli ktoś uważa za stosowne, wysłać petycję do prezesa ZNP Sławomira Broniarza wzywającą do wycofania ZNP z udziału w tej tzw. antydyskryminacyjnej koalicji;
– Proponujemy zaapelować do minister Anny Zalewskiej o dołożenie wszelkich starań, żeby dzieci w polskich szkołach nie zostały poddane szkodliwej ideologicznej indoktrynacji.
Apel i petycja znajdują się na stronie www.bronmydzieci.pl
Oświadczenie wychowawcze zostało przygotowane przez organizację Ordo Juris, a apel i petycja przez Centrum Wspierania Inicjatyw Dla Życia i Rodziny.
Możemy, a nawet powinniśmy wyrazić swoje zdanie i stawić opór próbom zniszczenia naszej młodzieży, a zareagować należy jak najszybciej, ponieważ akcja już trwa.
Uwagi godne jest zdanie E. Michaela Jonesa, amerykańskiego profesora psychologii, zajmującego się rewolucją kulturową, który twierdzi, że kontrrewolucja przeciw seksualizacji w USA jest już niemożliwa – ta bitwa jest przegrana, ale w Polsce jest jeszcze szansa by ją wygrać, gdy zareagują obywatele i gdy świadomość zagrożenia będzie powszechna. Działaczy gender jest naprawdę garstka, ale mają pieniądze, media i są mistrzami manipulacji. Przeprowadzili rewolucję obyczajową na zachodzie, bo nikt nie znał jej skutków. W Polsce może być inaczej, bo mamy wiedzę o prawdziwych intencjach gorszycieli (patrz wykłady poprzednie) i możemy zapoznać się z efektami tej „przebudowy społeczeństwa” już bez wartości moralnych i religijnych. Więc trzeba samemu zadziałać i innym powiedzieć.
Polecenia godną książkę, analizującą rewolucję kulturową, napisała publicystka i dziennikarka Marzena Nykiel „Wojna cywilizacji. Pułapka gender. Karły i orły”. Cytuje ona (wspomnianą już wyżej) literaturę dla dzieci, która zalecana jest w nauczaniu, rekomendowana przez np.: Dorotę Wellman (prezenterka i producentka programów radiowych i telewizyjnych), w niektórych mediach, a którą posługują się edukatorzy. Ponadto M. Nykiel obnaża wielowymiarową strategię gender zaplanowaną i rozpisaną przed stu laty. Obecnie jest ona w fazie przedzierzgnięcia się „czerwonej dyktatury” w „tęczową”, przekonywującą ze śliskim uśmiechem do wiary w równość. Książka jest lekturą obowiązkową dla rodziców, wychowawców i duszpasterzy.
W nakreślonym temacie powyższych refleksji mieści się również fakt, że wychowawców jest coraz mniej a deprawatorów coraz więcej, przy czym deprawatorem można stać się z dnia na dzień a wychowawcą już nie. Seks edukatorzy np. z PONTONU, młodzieżowej grupy przed studiami albo w ich trakcie, przychodzą do szkoły na kilka godzin i prowadzą, za zamkniętymi drzwiami, warsztaty promujące permisywną wiedzę o tak intymnej sferze człowieka jaką jest jego seksualność. Ich wiek ma być atutem w przekonywaniu dzieci i młodzieży do głoszonych przez nich treści. Prawdziwy wychowawca natomiast najpierw musi przejść proces samo-wychowywania, który trwa, musi znać i doceniać wartości, które czynią człowieka prawdziwie człowiekiem i nimi żyć, oraz musi poświęcać czas i siły swoim wychowankom. Z czasem nabiera się rozwagi, doświadczenia i mądrości i te wartości są przekazywane, przede wszystkim, w sposób pozawerbalny.
Będąc rodzicami, nauczycielami czy wychowawcami należy sobie nieustannie przypominać sprawności moralne (cnoty), na których zbudowano naszą współczesną cywilizację. Greckie arete to podstawowe pojęcia etyczne starożytnej Grecji. Posiadanie ich utożsamiane było z byciem arystokratą, natomiast Platon uważał je za zdrowie duszy. Arete przejęło chrześcijaństwo i w katechizmie funkcjonują jako cnoty kardynalne:
– roztropność (rozumowe dokonywanie właściwych wyborów i branie odpowiedzialności za podjęte decyzje. Jeśli kieruje się tylko emocjami to kształtuje się tylko histeryk),
– sprawiedliwość („z prawa” czyli należy dać każdemu to dobro, jakie mu się należy. Współcześnie tworzone prawa nie pasują do poczucia sprawiedliwości np.: tolerancja restryktywna, powstała w środowisku gender, głosi, że my (gender) możemy wszystko, wy (przeciwnicy gender) nic,
– umiarkowanie (wstrzemięźliwość, wobec mocno nakręcanej spirali pożądania wszystkiego potrafi się sobie odmówić, potrafi się włączyć hamulce, by nie przekraczać samego siebie w myśl sentencji: kiedy rządzą rządze, wtedy ja nie rządzę)
– męstwo (zdolność przeciwstawiania się złu, czyli jednorazowe użycie siły przypisywane raczej mężczyznom. Odpowiednik tej cnoty dla kobiet to dzielność wieloletnie systematyczne i konsekwentne trwanie w pielęgnowaniu dobra wokół siebie).
Te zręby życia społecznego przejęte od przodków, na przestrzeni tysiącleci, wielokrotnie się sprawdziły, okazały się owocne przynosząc dobro osobom żyjącym nimi i ich otoczeniu. Ponadto odpowiadają naturze człowieka i zaspakajają jego potrzeby duchowe i cielesne. Zatem, roztropnie jest w nich trwać i przekazywać je młodemu pokoleniu, przeciwstawiając się zdecydowanie eksperymentom społecznym, zapoczątkowanym 100 lat temu, przez ludzi stawiających siebie w miejscu Boga.
Warsztaty
Przedmiotem wymiany doświadczeń i poglądów uczestników sesji było pytanie: Na co być wyczulonym w ubiorze dzieci, w słownictwie, w rozrywce i zabawie, by nie dopuszczać do pełzającej seksualizacji?
– najpierw wyposażyć siebie samego w szereg argumentów, pomocnych w rozmowach z dziećmi a zwłaszcza nastolatkami. Uwagi godna jest książka dra Szymona Grzelaka „Wielka miłość i seks. Z doświadczeń psychologa”. Autor jest psychologiem, praktykiem i badaczem zajmującym się zagadnieniami profilaktyki problemów dzieci i młodzieży. Można znaleźć tu treści dotyczące między innymi: czystości przedmałżeńskiej, okresu narzeczeństwa, świadomości przeżywania płciowości własnej i kochanej osoby.
– Zwracać uwagę na to, jaki przemożny wpływ na zachowanie, ubieranie i słownictwo naszych młodych mają idole medialni. Dobrze by było bardzo delikatnie (pamiętając o nadwrażliwości młodych i tendencji do utożsamianie się z idolem) skomentować takie czy inne zachowanie i ubiór, kogoś kim interesuje się nasze dziecko a najlepiej pokazywać, jak ten ktoś wygląda i się zachowuje, gdy nie jest na scenie, jak wygląda jego prawdziwe życie. Bardzo często oczarowanie pryska.
– na zebraniach rodziców podnosić sprawę ubierania się młodych. Co z tego, że nasze dziecko nie ubiera się wyzywająco (z tego powodu może być wyśmiewane i odtrącone, co jest naprawdę jego nieszczęściem), gdy inni w klasie potrafią wyglądać jakby właśnie wrócili z nocnego klubu. Ich rodzice albo tego nie widzą, albo nie uważają za stosowne zajmować się ubiorem dziecka, albo nie mają siły przekonywania, bo i tak nie są słuchani. Ubiór natomiast jest bardzo ważny, bo wodzi na pokuszenie i rozprasza, zwłaszcza chłopców, gdy patrzą na roznegliżowane koleżanki. Wspólne stanowisko rodziców, przynajmniej kilku, już coś znaczy, prosić wychowawcę o interwencję, zwłaszcza, że jest on zobowiązany do przekazywania uwag rodziców dyrektorowi szkoły. Pomocny tu jest też statut szkoły, w którym są zapisy dotyczące ubioru, nie tylko galowego.
– W życiu rodzinnym stawiać nacisk na „dobry ton”. Podkreślać sytuacje, te zwyczajne i wyjątkowe, w których nie wypada być byle jak ubranym np.: Msza św. niedzielna, spacer niedzielny czyjeś urodziny, odwiedziny, zarówno, jak my wychodzimy i jak do nas ktoś przychodzi, oraz uczestnictwo w przyjmowaniu sakramentów (chrzty, I Komunia Święta, bierzmowanie, śluby, pogrzeby). Staranne i taktowne ubranie, adekwatne do sytuacji, zawsze przekłada się na zachowanie człowieka, jego sposób myślenia i mówienia (wiedzą o tym specjaliści od marketingu i nakazują swym pracownikom, by byli pod krawatem nawet wtedy, gdy rozmawiają z klientem przez telefon).
– W środowisku, w którym żyjemy i pracujemy nieustępliwie domagać się dobrej mowy. Przekleństwa jakie się słyszy zarówno od młodych jak i starszych dotyczą, przede wszystkim, seksu. Klnące dziewczęta nawet nie wiedzą, jak bardzo poniżają własną i czyjąś seksualność, jakiej doznają ujmy osobistej, wydaje się im, że imponują chłopakom i są „na topie”, a w rzeczywistości doznają pogardy. Należy im to uświadamiać, czy to w pogadankach ogólnych czy też indywidualnie. Być może coś do nich, za którymś tam razem, dotrze, tym bardziej, że może to być nasze własne dziecko, które stało się członkiem jakieś grupy.
– Przy organizacji dyskotek jednak interesować się muzyką jaka ma być puszczana. Często uczniowie sami dobierają, a my później jesteśmy w szoku. Kilka osób słuchających wrednych utworów narzuca ton całej grupie wiekowej. Po to jest się wychowawcą, by to umiejętnie regulować i zapobiegać zgorszeniom.
– Proponować dzieciom (własnym i uczniom) nowoczesne gry planszowe, (które są dostępne, a o których młodzi nie wiedzą, podczas gdy my sądzimy, że powinni wiedzieć) by mogli patrzeć sobie w oczy, a nie siedzieć obróceni do siebie plecami, albo w półokręgu – przed telewizorem.
– Niezmiennie wracać do znanej zasady: dziecko najskuteczniej formuje siebie przez doświadczenie. Jeśli coś przeżyje, to ten fakt zmienia jego podejście. Niech dzieci (pod delikatnym zainteresowaniem dorosłych) przygotowują zabawy same (korowody, bale, własne urodziny dzień chłopca, dzień kobiet, ogniska) niech biorą udział w pochodach (np.: manifestujących życie rodzinne, w odradzających się turniejach rycerskich, pochodach wszystkich świętych i Trzech Króli). To, co przetworzone wdrożone, doświadczone i przeżyte ma moc ukształtować wartościowych ludzi.
Drugie zagadnienie, nad którym zastanawialiśmy się na warsztatach to: Jak w kontekście programów seksualizacyjnych wychowywać dzieci i młodzież do ascezy i czystości?
– zwrócić uwagę młodych na, bardzo ważny dla nich i bliski im, termin „wolność”. Co to znaczy być wolnym, niezależnym, panować nad sobą, sobie samemu rozkazywać i te rozkazy wykonywać.
– przy sposobnej sytuacji spróbować przeanalizować życie człowieka uzależnionego od alkoholu, narkotyków, z podkreśleniem pierwszych doświadczeń. Wtedy byli wolni, mogli wybierać, mogli słuchać przestróg lub zachęt do eksperymentowania. Po latach nie są już wolni oni muszą się upijać i narkotyzować, bo tego domaga się ich fizjologia ciężko zatruta używkami i jak wygląda ich życie? Dobrze jest odnieść do konkretnych, znanych dzieciom, osób.
– powyższą sytuację można odnieść do uzależnienia od masturbacji, którą seks edukatorzy wprost zalecają, mówiąc o jej zaletach i nieszkodliwości. Jednak trudno rozmawia się zwłaszcza rodzicowi, z dorastającym synem. Dobrze jest podsunąć mu literaturę traktującą o życiu dwóch bohaterów. Jednym z nich jest masturbującym się człowiekiem, który z czasem uzależnia się i czuje się z tym bardzo źle, chce przestać ale nie może. Bardzo realny opis jego smutku, nieumiejętności utrzymania związku emocjonalnego z dziewczyną, poczucie przegranego życia, nie jednego czytelnika zastanowi. Drugi bohater tego nie robi i w tym względzie jest prawdziwie wolny, zadowolony z siebie i z swego życia. Zestawienie takie pokazuje, jak okrutnie młodzi ludzie są oszukiwani przez seks edukatorów, którzy mówią o wolności a zapędzają w ciężką do zniesienia niewolę.
– Dobrze jest uświadamiać sobie i tym obok nas, że wierność jest najwyższą wolnością. Mam wybór, więc wybieram wierność wartościom wierność słowu, wierność Bogu. Ten wybór prowadzi mnie po dobrych ścieżkach życia, a akordem końcowym tego wyboru jest szczęśliwa wieczność. Jeśli my tym żyjemy to jest duże prawdopodobieństwo, że i nasze dzieci tym żyć będą.
– doświadczenie trudności i przeszkód, jakie funduje nam np.: rewolucja kulturowa (naprawdę niebezpieczna i tumaniąca – zwłaszcza młodych) nakazuje sięgać po pomoc. Jest nią asceza, rozumiana nie jako wyniszczanie siebie dla wyższych celów, lecz ćwiczenia w wytrwałości, stałości, prawdomówności tak, by móc rozkazywać sobie i te rozkazy wypełniać niezależnie od leniwej natury, którą każdy z nas w sobie ma.
– utwierdzać sobie i innych, że niezbędna jest tu modlitwa. Bez niej nie damy rady żyć według naszego wyboru, gdyż nawała propagandowa jest przemożona.
zdjęcia: Anna Nycz