Strona wykorzystuje pliki cookies, jeśli wyrażasz zgodę na używanie cookies, zostaną one zapisane w pamięci twojej przeglądarki. W przypadku nie wyrażenia zgody nie jesteśmy w stanie zagwarantować pełnej funkcjonalności strony!

Rzymskokatolicka Parafia Ducha Świętego i NMP Matki Kościoła

ul. Bolesława Krzywoustego 2, 47-232 Kędzierzyn-Koźle

Wizyta św. Marcina

Obchody dnia św. Marcina wpisały się na stałe w kalendarz wydarzeń naszej parafii. Popołudniowe świętowanie rozpoczęliśmy od nabożeństwa w kościele, w trakcie którego Grupa Teatralna przedstawiła krótką historię świętego Marcina. Ksiądz Proboszcz przywołał historię związaną z odzyskaniem niepodległości przez Polskę przed 101 laty, którą przeplatał pytaniami do dzieci.

Po wspólnej modlitwie przeszliśmy wraz z orkiestrą pod krzyż misyjny, gdzie odśpiewaliśmy hymn Polski oraz modliliśmy się za Ojczyznę. Następnie udaliśmy się na plac obok kościoła, gdzie przygotowano tradycyjne ognisko i powitanie „św. Marcina”, który przyjechał do nas na koniu. Wszystkich uczestników poczęstowano także rogalami.

Bóg zapłać wszystkim zaangażowanym w to wydarzenie i zapraszamy za rok.

A oto treść opowiadania mówionego podczas przedstawienia:

Dawno, dawno temu – przed wielu wiekami,
Na Węgierskiej Ziemi – w Panonii – rósł Marcinek mały.
Matkę miał on zacną, choć poganką była
I dlatego chłopca dobroci uczyła.
Zaś ojciec – poganin rzymskim był żołnierzem,
Przyszłość chłopca widział w legionach z puklerzem.
Wola ojca święta – katechumen Marcin,
W obronie cesarza i cesarskich granic,
Wstąpił do legionów, pojechał do Galii.
Aby dzielnie pełnić swą żołnierska służbę,
By stamtąd przegonić barbarzyńską ciżbę.
Mężny, młody wojak sił swych nie żałował,
W obronie cesarstwa zawsze chętnie stawał.
Aż razu pewnego w mieście Amiens zwanym,
Ujrzał legionista u szerokiej bramy, co do miasta wiodła,
Głodnego, nagiego, nędznego człowieka.
Siedział smutny, głodny, prawie całkiem siny,
Bo jesienne wichry go nie oszczędziły.
Nasz młody bohater na brązowym koniu,
W krasnej, z grubej wełny, wielkiej pelerynie już stamtąd odjeżdżał.
Wtem żal serce ścisnął nad losem żebraka,
Dobył Marcin miecza, odciął mu pół płaszcza.
Gdy już kilka metrów ujechał z Amiens,
Odwrócił się Marcin i wstrzymał oddech.
Żebraka nie było – zniknął jak we mgle.
Gdy noc już nastała nad rzymskim obozem,
I księżyc spoglądał na legion z wysoka,
Marcin, po dniu pełnym wrażeń,
Zapadł w sen głęboki, nie przypuszczał wcale,
Że ujrzy za chwilę Chrystusa Pana w wielkiej chwale,
Ubranego w krasną, z wełny pelerynę,
Co ją dzisiaj oddał temu biedaczynie.
Pan Jezus siedzący na niebiańskim tronie,
Odziany w purpurę pięknej peleryny,
Tak rzekł do Aniołów, co Go otaczali:
„Patrzcie, patrzcie moi Aniołowie, jak Mnie
Ubrał miłosierny Marcin legionista, gdym
Go dziś na próbę wystawił u tych miejskich bram,
Gdzie zziębnięty siedziałem jako żebrak sam.
To Ja z nieba zszedłem na ziemski ten padół,
By sprawdzić, czy ludzie kochają biedaków.
Marcinie kochany, dziękuję ci wdzięcznie,
Że masz wielkie serce, bardzo miłosierne!”
Gdy słońce po niebie wędrówkę zaczęło
I ciepłym promieniem twarz Marcina grzało,
Ocknął się ów wojak ze snu przedziwnego,
Odmówił pacierze do Boga swojego.
I odtąd zapragnął bez miecza i zbroi być Jego żołnierzem,
Modlitwą Go chwalić, żyjąc jak pustelnik we wspomnianej Glii.
Do dowódcy idzie i miecz mu oddaje:
„Już dłużej nie będę w legionach przebywał.
Bom inną dziś służbę na zawsze jam wybrał.
W grocie pustelniczej dopełnię żywota,
Służąc wiernie Bogu, co jest Panem świata”.
Dowódca mu rzecze:
„Marcinie, tyś tchórzem, że nie chcesz wojować!
Właśnie wróg się zbliża, czy chcesz mu się poddać?!”
Marcin na to:
„Bez zbroi i miecza na brązowym swym koniu,
Ja pójdę do boju to sprawa honoru,
Mą tarczą i bronią będzie jedno Bóg,
On zawsze zwycięża, nie straszny Mu wróg”.
Jak powiedział, tak zrobił ten mężny nasz druh,
Bez tarczy i miecza walczył dzielny zuch.
Zwyciężył Germanów, bo wysłuchał Bóg,
Gorliwych jego modlitw i błagalnych słów.
Wróg się poddał a laur za odwagę swą,
Wojak – Marcin otrzymał z legionistów rąk.
Zostawszy klerykiem, postanowił wieść życie pustelnicze
Jego surowe, pobożne, życie wzbudziło uznanie hierarchów kościoła
Postanowili uczynić z niego biskupa.
Marcin nie chciał żadnych zaszczytów
Postanowił się ukryć przed wysłannikami papieża,
Uciekając przed ukrył się w komórce z gęsiami.
Podniosły one straszliwy hałas i w ten sposób
zdradziły kryjówkę ukrywającego się mnicha.
Tak właśnie, dzięki gęsiom, Marcin został biskupem, a potem świętym.
Na Świętego Marcina, każde dziecko to wie,
W większości domach rogale się je.
Tradycję tę dawną od ponad już wieku,
Wprowadził pewien znany, hojny poznański piekarz.
Pora kończyć to opowiadanie już,
Marcin - żołnierz, a później Marcin biskup z Tours.



zdjęcia: Daniel Kubny

VI NIEDZIELA WIELKANOCNA
05.05.2024


ogloszenia

intencje





 [aktualizacja: 29.01.2024]
Na rok 2024

katechumenat